Marianowa szaradomania

MARIAN RUTKOWSKI od samego początku jest związany z „Głosem Deszczna”, do którego przygotowuje krzyżówki. Na co dzień – od wielu lat mieszkaniec Płonicy i od pięciu kadencji jej sołtys.  Od 12. roku życia zarażony bakcylem szaradziarstwa. – Zaszczepił mi to mój nauczyciel języka polskiego w szkole podstawowej, Zenon Cichy – wspomina Marian Rutkowski. Dodaje, że w różnych czasopismach ma już 500 opublikowanych prac. A rozwiązanych zadań jeszcze więcej. To świetny sposób na spędzanie wolnego czasu, wzbogacanie słownictwa i poszerzanie własnej wiedzy – mówi.

Jaka krzyżówka jest  krzyżówką atrakcyjną?
Marian Rutkowski: – Taka, która jest trudna dla autora i łatwa dla rozwiązującego, z silnymi powiązaniami i jak najmniejszą liczbą pól czarnych. 

A kto to jest dojrzały szaradzista?
– To osoba, która oprócz rozwiązywania, ma również umiejętność układania krzyżówek. Komponowanie i rozwiązywanie krzyżówek uzupełnia się i nie ma jakiegoś szczególnego podziału. Podziały są w szaradziarstwie. Mamy zadania diagramowi. Jest ich około 500 rodzajów. Mamy też rebusy czy zadania literackie, m.in.: szarady, kalambury, palindromy, anagramy. I jest jeszcze cały dział zadań logiczno-matematycznych.

Zaraził pan szaradziarstwem swoją rodzinę?
– Gdyby w moich czasach były tak dostępne komputery, jak obecnie, to może nie zajmowałbym się krzyżówkami. Widzę to po swoich dzieciach. Mam ich czwórkę, m.in. inżyniera elektryka, ekonomistę, informatyka, ale żadnego szaradzisty. Ich zainteresowania związane są z komputerami i internetem. Ja zaś w torbie mam zawsze pod ręką ulubioną „Rozrywkę”. I myślę, że takich pasjonatów, jak ja, jest dziś coraz mniej, mimo że są programy komputerowe do układania różnych zadań szaradziarskich.

Pana pasją są nie tylko krzyżówki i szarady…
– Moja szaradomania obejmuje również teleturnieje, w których można wykazać się wiedzą, jak np. w programie „5x 5”. Byłem bardzo, bardzo blisko, aby stanąć do gry w Kole Fortuny. Ale… nie wylosował mnie komputer! Wziąłbym, mimo wszystko, chętnie udział w takiej grze. Niestety, na pierwsze etapy eliminacji jeździ się na własny koszt. Nie zawsze jest to dostatecznie motywujące.

A jaka jest historia  pana sukcesów szaradziarskich?
– Najpierw byłem związany z Gorzowską Ligą Szaradzistów przy tygodniku „Ziemia Gorzowska”. Należałem też do powstałego w 1980 roku Gorzowskiego Klubu Szaradzistów Atena. Klub nadal działa, połączył się niedawno z Klubem Gier Umysłowych i Karcianych działającym przy Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gorzowie. Ale wówczas były to czasy, kiedy działało wiele osób i  organizowano sporo zawodów. Brałem udział  m.in. w Biesiadach Szaradziarskich, w Międzynarodowych Maratonach Krzyżówek czy Turniejach Kompozycji. Zdobywałem liczne nagrody zespołowe i indywidualne. 31 października minęło 45 lat od  pierwszej nagrody, jaką zdobyłem. A mam już ich na koncie 1360, co skrzętnie odnotowuję w prowadzonych systematycznie kronikach pasji. Mam 13 tomów. Mój biogram znajduje się też w „Encyklopedii rozrywek umysłowych” Krzysztofa Oleszczyka. Wiele moich sukcesów wymieniono w opisie znajdującym się w zakładce Galerii Osobowości na stronie Lokalnej Grupy Działania Kraina Szlaków Turystycznych www.kst-lgd.pl/osobowosci.htlm

Warto zainteresować się szaradziarstwem i krzyżówkami?
– Krzyżówka wciąga i uzależnia, ale chyba nie w takim stopniu, jak komputer i internet. Namawiam potencjalnych kandydatów, niech spróbują i przekonają się sami. Ten numer kwartalnika „Głos Deszczna”, jak zwykle, ma przygotowaną przeze mnie świąteczną krzyżówkę, do której serdecznie zapraszam.

Dziękuję.

Ewa Hornik

Polecane strony